sobota, 6 marca 2010

tel.

Wczoraj zaawansowana już nocą, po długich rozmowach o życiu uzbrojony w grupę przyjaciół wyruszyłem z radiowych pomieszczeń na podbój parków, skateparków, deptaka i kebabów. Sporo się działo i często z torby wyciągałem czasoutrwalacz. Było byczo. Do czasu, gdy zorientowałem się, że podczas któregoś grzebania w torbie po raz n-ty zgubiłem telefon. Po zakończeniu spotkania wracałem z Kłosem tą samą drogą, odwiedzając te same zakamarki i dzwoniąc cały czas do siebie z jego telefonu w nadziei, że usłyszymy gdzieś w śniegu moją melodyjkę. Tak się niestety nie stało. Skonany, zrezygnowany położyłem się spać. Rano ok godz 9 znów zacząłem wydzwaniać. Tym razem mym uszom dawał się słyszeć dźwięk zajętości albo brutalne odrzucanie połączenia, a ostatecznie głos mówiący - Numer jest czasowo niedostępny -. Pogodzony ze stratą zaprzestałem wydzwaniania. Po upływie godziny z niewiadomych mi przyczyn spróbowałem jeszcze raz. Pełen sukces, odebrała pewna bardzo miła Pani, mówiąc ze znalazła ten telefon, który cały czas dzwonił, ale nie umiala go odebrać i naciskała różne przyciski niechcący mnie rozłączając itp. Ma radość była ogromna. Znów mi sie upiekło. Kupiłem dużego kwiata i popędziłem odebrać telefon od bardzo miłej Pani, niechcący informując o zajściu wszystkich jej sąsiadów :)

2 komentarze:

Paulina M. / lullaby pisze...

Szczęściarz.! :D

Anonimowy pisze...

Hitchkokowska historia. Miałem kiedyś podobną, tylko że z portfelem. Też się nachodziłem itd itp...Koniec był tak, że zadzwonił jakiś miły gentelman i powiedział, że znałazł i że półlitra wódki odda.