"basen" w namiocie, wielkie "jezioro" przed namiotem, szybka przeprowadzka, gimnastyka ze szpadlem, mrówki, poszukiwanie najlepszego baru w mieście który niestety okazał sie zamknięty, kamyczki które ciągle zapominaliśmy zabrać z namiotu, gubiące sie przypinki, ulice o szlachetnych nazwach, żaby szukające pomocy, mnóstwo dobrej muzyki i świetni sąsiedzi.
szkoda ze nie mogłem wnieść aparatu na teren koncertów przez co nie ma z nich zdjęć (mial powyzej 5MP)
Było świetnie :) tylko trochę mokro ;)
1 komentarz:
wygląda na to, że byliśmy sąsiadami na polu :) kojarzę szpadelek ;)
pozdrawiam,
nafta.
Prześlij komentarz