Szybki wyjazd do Łagowa, bo nie wiedzieliśmy co począć w ZG. Start o 20 powrót o 10 dnia następnego. Uzbrojeni w prowiant od Karola duże Pe, zwiedziliśmy z Rybą pomost, przespacerowaliśmy się brzegiem jeziora, nie pozwalaliśmy zasnąć sąsiadom zafascynowani mobilną wytwórnią dźwięków. Najzacniejszym doznaniem było bycie niewidzialnymi.
1 komentarz:
I love Łagów
Prześlij komentarz