niedziela, 21 sierpnia 2011

Sen ze mną

Nie był to najprzyjemniejszy poranek w naszym życiu, ale warto było. Naprawdę bardzo intensywny weekend. 20h w samochodzie, przysięgi, góry, nowe zwyczaje, nowi i bardzo mili ludzie, zakochana para, smakowe piwo, rukola, napady śmiechu, wypasione śniadania, picie w zakrystii, no i przede wszystkim niespotykanie równa trawa :]

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Jak dobrze wstać skoro świt... Życie o poranku jest piękne! Gorąco pozdrawiam!