Praca na budowie to nie przelewki. Ciągłe zmartwienia, drogie powiększanie sprzętu, odpadające zderzaki w nieswoim aucie, wyciekająca pianka. Wie o tym nasz zmartwiony, przyszły magister Karol.
Wczorajszy solenizant i od dziś już nie kawaler. Game over ;-P Pożegnaliśmy go z klubu kawalerów i przywitaliśmy w gronie rówieśników spoconymi ciałami w saunie ostro zraszanej przez Rybę :-P